Duchowy przywódca Tybetańczyków przyznał, że jego rodacy stracili zaufanie do obecnych władz w Pekinie i nie wierzą, że dialog z nimi może przynieść pozytywne rezultaty. Jego zdaniem, wszystkie propozycje rozmów o autonomii dla Tybetu są torpedowane przez Pekin.
Jednocześnie laureat pokojowej Nagrody Nobla wyraził przekonanie, że w Chinach istnieją ogromne rzesze społeczeństwa, które podobnie jak Tybetańczycy pragną wolności i demokracji. Jego zdaniem, obecne autorytarne władze w Pekinie powoli tracą poparcie społeczeństwa. Narodziny ruchów prodemokratycznych w tym kraju opóźnia jednak fakt, że znaczna część społeczeństwa jest pozbawiona dostępu do informacji w wyniku cenzury oraz żelaznej kurtyny dzielącej Chiny od reszty świata.