Przewodnictwo Danii w Unii Europejskiej, tak jak i Polski, będzie zdominowane przez kryzys i na realizację wszystkich postulatów Kopenhaga może nie mieć czasu. Zdaje sobie z tego sprawę duńska premier. "To trudny czas dla Europy i ważne decyzje dotyczące walki z kryzysem muszą być podjęte w najbliższych sześciu miesiącach" - powiedziała szefowa duńskiego rządu obejmując przewodnictwo. Jednym z kluczowych spotkań Helle Thorning-Schmidt nazwała unijny szczyt, który odbędzie się 30.stycznia. "Na tym szczycie postaramy się przyjąć nową umowę międzyrządową" - dodała. Chodzi o umowę nakładającą ściślejsze rygory budżetowe. Dania, choć nie jest w strefie euro i nie zamierza do niej wstępować już zapowiedziała, że większość postanowień nowej umowy przyjmie. W przeciwieństwie do Polski nie zależy jej natomiast na wspólnych spotkaniach państw strefy euro i tych spoza eurolandu, o czym duńscy politycy mówili już jesienią ubiegłego roku, a co potwierdziła wczoraj minister gospodarki Margrethe Vestager. "Nie mamy zamiaru
wślizgiwać się na spotkania eurogrupy" - powiedziała. Ten pomysł nie podoba się też przewodniczącemu Rady Europejskiej. Najnowszy projekt umowy jego autorstwa, upubliczniony w ubiegłym tygodniu, nie zawiera kluczowego dla Polski postulatu dotyczącego wspólnych spotkań przedstawicieli eurogrupy i państw bez wspólnej waluty.
Jutro w Brukseli zaplanowano kolejne negocjacje w tej sprawie.
Informacyjna Agencja radiowa, IAR