Związkowcy piszą w specjalnym oświadczeniu, że ich kolega kolega nie został wcześniej w żaden sposób poinformowany o dacie, terminie i miejscu stawienia się na przesłuchanie prokuratorskie. "Andrzej N. nie został potraktowany jak podejrzany lub nawet przestępca, lecz według metod, jakie stosuje się wobec najgroźniejszych bandytów. Przypominamy jednocześnie" - piszą kolejarze w oświadczeniu - "że nasz kolega jest po bardzo ciężkiej terapii szpitalnej, a takie traktowanie przez prokuraturę może w szybkim czasie zniweczyć całą pracę wielu lekarzy, którzy ustabilizowali stan zdrowia
Andrzeja N."
"Zastanawiamy się" - piszą kolejarze - "czy w naszym kraju zmieniły się standardy i procedury postępowania i prokuratorzy polscy będą próbowali tego typu działaniami poprawić swój obecnie już i tak nadwątlony ostatnimi głośnymi sprawami".
Związkowcy dodają, że jest niedopuszczalne, by w Polsce obywatel nie miał szans i możliwości sam stawić się na wezwanie prokuratury, a "był wywlekany we wczesnych godzinach rannych z domu jak pospolity bandyta".
Dyżurny ruchu ze Starzyn ma zarzut spowodowania katastrofy kolejowej pod Szczekocinami na Śląsku na początku marca tego roku. Miał skierować pociąg na zły tor, w wyniku czego doszło do czołowego zderzenia dwóch składów. W wypadku zginęło 16 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
IAR