W Polsce z zarodkiem można zrobić wszystko.
Rzecznik ministerstwa zdrowia Ewa Gwiazdowicz mówi, że w tej sprawie nie ma żadnych regulacji prawnych.
Gazeta wylicza, że w Polsce są 42 prywatne kliniki wykonujące zabiegi in vitro. W co czwartej dziennikarzy poinformowano o możliwości zniszczenia embrionów. Personel klinik radzi też pacjentom, że zarodki mogą sprzedać lub wyrzucić.
Pracownicy placówek podkreslają, że zgodnie z prawem, zarodki należą do rodziców i mogą oni zrobić z nimi, co chcą, w tym zabrać do domu w specjalnym termosie.
Według "Dziennika" w polskich klinikach praktyka postępowania z ludzkimi zarodkami zależy wyłącznie od etyki personelu. Jeden z największych specjalistów od sztucznego zapłodnienia w Polsce profesor Marian Szamatowicz powiedział gazecie, że kliniki in vitro leczą bez licencji, nadzoru, czy raportów i nie mają wiedzy, jak postępować z zarodkami.
"Dziennik" zaznacza, że w kodeksie karnym istnieje artykuł 157a, który przewiduje do dwóch lat więzienia za uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu. Tyle że prawnicy spierają się, czy ma on zastosowanie tylko do dziecka w łonie matki, czy też do ludzkiego zarodka.
Profesor Szamatowicz nie ma wątpliwości, że problem można rozwiązać tylko w jeden sposób. Ekspert, który dokonał pierwszego w Polsce zapłodnienia metodą in vitro, czeka, by politycy zamiast pustych deklaracji, uchwalili przepisy regulujące tę kwestię. Jego zdaniem świadome niszczenie żywych ludzkich zarodków powinno być karane.
iar/Dziennik/kw/dj
