Donald Tusk wycenił swoje straty moralne spowodowane fałszywymi oskarżeniami o finansowanie jego kampanii prezydenckiej przez PZU na 100 tys. zł. Domaga się, aby Kurski wpłacił tę kwotę na Caritas. Tusk uważa, że tacy ludzie jak Kurski nie mogą być bezkarni. "Jacek Kurski wielokrotnie posługiwał się półprawdami, insynuacjami, z takiego niegodnego zachowania uczyni metodę" - tłumaczył. Decyzję sąd ma podjąć 3 kwietnia.
Partyjni koledzy na pocieszenie klepią Kurskiego po ramieniu i uspokajają, że w biedzie go nie zostawią. Poseł Artur Zawisza tłumaczy: "Mamy z posłem Kurskim wspólne wspomnienia, bo w 1996 roku wspólnie przyglądaliśmy się wyborom w USA. Ja kolegi w potrzebie nie opuszczę". Zawisza przyznaje jednak, że nie sądzi, by zrzutka była konieczna: "Jestem przekonany, że sąd uniewinni Kurskiego. Przecież on działał w dobrej wierze, opierał się na relacjach osób, którym ufał".
Także posłanka Jolanta Szczypińska jest pewna, że w razie potrzeby Kurski nie zostanie sam. "Poczekamy do wyroku i podejmiemy decyzję, co dalej" - mówi. Jak podkreśla, ona sama gotowa jest pomóc - mówi posłanka Dziennikowi.
iar/dziennik/pul