"Dziennik" pisze, że Pałac Prezydencki liczy, że w sprawie szczytu Unii na konflikcie straci premier. "To będzie próba sił, ale nikt niczym nie jest w stanie zmusić prezydenta, by nie pojechał do Brukseli" - powiedział "Dziennikowi" jeden ze współpracowników głowy państwa. Według niego premierowi nie uda się wytłumaczyć ludziom, dlaczego odmawia teraz prezydentowi, skoro poprzednim razem oddał mu przewodnictwo polskiej delegacji
Minister w Kancelarii Premiera Rafał Grupiński twierdzi, że tym razem premier nie ustąpi. Kancelaria ma wytłumaczenie: szczyt 1 września to co innego, bo chodziło wtedy o Gruzję. Ale to był tylko precedens.
"Dziennik" dodaje, że takie tłumaczenie nie zmienia jednak faktu, że to Donald Tusk ma problem. Albo ustąpi prezydentowi, albo w Brukseli będą dwie polskie delegacje. Współpracownicy premiera na razie nie dopuszczają żadnego z tych scenariuszy.
"Dziennik"/kry/lm