Wrony bronią swych miejsc lęgowych. "Krzywdy nie zrobią, ale zależy im na tym, żeby odgonić intruza" - mówi "Dziennikowi" ornitolog Antek Marczewski z Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Wrony potrafią jednak przestraszyć, bo zabijają na przykład pawie w warszawskich Łazienkach, atakują małe psy, a nawet miejskie lisy. Zdarzają się też ataki na ludzi. Jeden z mieszkańców Warszawy wspomina, że ptak próbował go zaatakować. Innemu mężczyźnie usiadł na głowie i zaczął go dziobać.
Pisklęta wron opuściły już gniazda, ale ciągle przebywają w ich pobliżu i są dokarmiane przez rodziców. Mogą więc siedzieć niezauważone gdzieś w krzakach, a dorosłe ptaki odpędzają człowieka nieświadomie zbliżającego się do piskląt.
"Dziennik"/kry/to/