Dzieje się tak - zwraca uwagę "Dziennik Gazeta Prawna" - mimo że w sądach takie osoby wykonują często poważne obowiązki urzędnicze, na przykład asystenta sędziego.
Gazeta dodaje, że śmieciowe zatrudnienie to wygodne rozwiązanie dla sądów. Prowadzi jednak do tego, ze instytucje, które mają dawać przykład innym i dbać o przestrzeganie prawa, same je łamią. Jeżeli bowiem zatrudnienie spełnia warunki określone w kodeksie pracy (np. praca jest świadczona w miejscu i czasie wskazanym przez pracodawcę), to obie strony z mocy prawa łączy umowa o pracę, a nie umowa-zlecenie.
W efekcie dochodzi do kuriozalnych przypadków - podkreśla "Dziennik Gazeta Prawna" - gdy zleceniobiorcy zatrudnieni np. w sądzie rejonowym pozywają go do sądu pracy, aby ten ustalił, że obie strony łączy umowa o pracę, a nie cywilnoprawna.
Problem stał się juz na tyle poważny, że przeciwko pogarszającym się warunkom zatrudnienia w sądownictwie zaczęły protestować związki zawodowe.
Więcej na ten temat - w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Dziennik Gazeta Prawna"/kry/łp