Szefowa resortu zdrowia podkreśliła, że nie chodzi o prywatyzację, a o komercjalizację, czyli przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego. Jak zaznaczyła Kopacz, pytanie, czy Polacy chcą prywatyzacji, jest niewłaściwe.
Szefowa resortu zdrowia wyjaśniła, że gdyby Polacy w referendum zdecydowali, że nie chcą prywatyzacji, to musielibyśmy zamknąć praktycznie wszystkie praktyki lekarzy rodzinnych, gdyż są one niepubliczne. W ten sposób - argumentowała minister Kopacz - prezydent zamknąłby dostęp do podstawowej opieki medycznej.
Ewa Kopacz podkreślała, że społeczeństwu należą się teraz przede wszystkim rzetelne informacje jak należy odebrać pomysły Platformy i PSL, które dążą do stworzenia sprawnej i przyjaznej pacjentom służby zdrowia. Minister tłumaczyła, że rządowy projekt dąży do skrócenia kolejek do specjalistów i obniżenia cen leków.
Przewodniczący Klubu PiS Przemysław Gosiewski uważa pomysł referendum w sprawie prywatyzacji służby zdrowia za dobry. Jego zdaniem, zniesienie przepisów mówiących o tym, że 50 procent akcji musi należeć do samorządu lub Skarbu Państwa powoduje, że mamy do czynienia z prywatyzacją.
Poseł PiS wyjaśniał, że już w 1999 roku 3/4 polskich szpitali zostało przekazanych samorządom jako organom prowadzącym. Zdaniem Gosiewskiego dlatego nie można teraz mówić o "usamorządowieniu" placówek opieki zdrowotnej, bo już samorządom podlegają.
Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PIS podkreślił, że politycy PO co innego mówili przed wyborami, a co innego po wyborach. PiS już zapowiedział, że zamierza w przyszłym tygodniu złożyć wniosek o odrzucenie ustaw zdrowotnych w drugim czytaniu.