Były prezydent, który rządził Egiptem przez 30 lat, cierpi na chorobę serca i przebywa pod aresztem w szpitalu. Na salę rozpraw przywieziono go karetką pogotowia.
O ponownym rozpoczęciu procesu obalonego dyktatora zdecydował Sąd Apelacyjny w Kairze. Tym samym odrzucono zarzuty obrońców Mubaraka o stronniczość prowadzącego obrady, sędziego Ahmeda Rafaata. Obrona próbuje też przedstawić "dowody" na spisek libańskiego Hezbollahu i Bractwa Muzułmańskiego stojących rzekomo za zabójstwami demonstrantów podczas egipskiej rewolucji.
Działacze praw człowieka oraz prawnicy reprezentujący rodziny ofiar liczą na przesłuchanie szefa sztabu egipskiej armii, generała Samiego Anana. Udowodnienie winy Mubarakowi może okazać się jednak bardzo trudne ze względu na brak pisemnych rozkazów oraz częste odwoływanie zeznań przez zastraszonych świadków.
IAR