Plac Tahrir w Kairze znów wypełnił się dzisiaj tysiącami ludzi. Przyszli oni, by pokazać, że pamiętają o tych, którzy zginęli tu rok temu. "Tu w tym miejscu została przelana krew. Oddajemy hołd tym, którzy tu odeszli" - mówił jeden z protestujących, Walid.
Na placu Tahrir pojawili się zarówno zwolennicy partii islamistycznych, które wygrały zakończone właśnie wybory do parlamentu, jak i niezadowoleni z sytuacji, którzy domagają się dalszych reform. Rządzące Egiptem wojskowe władze zniosły dzisiaj obowiązujący od 31 lat stan wyjątkowy. Ale to w rękach wojskowych wciąż znajdują się najważniejsze urzędy i sądy. "Żądamy, aby armia oddała władzę cywilom" - mówił jeden z mężczyzn.
Były korespondent Polskiego Radia w Egipcie Michał Żakowski podkreśla, że poprawa stanu gospodarki również w dużej mierze będzie zależeć od armii. Żakowski podkreśla, że wojsko ma wpływ na 40-60 procent gospodarki i będzie musiało zdecydować, z czego zrezygnować, jeśli chodzi o przemysł turystyczny i stalowy, na rzecz Bractwa Muzułmańskiego.
Wybory prezydenckie w Egipcie zaplanowano na pierwszą połowę tego roku. Dotychczasowy prezydent Hosni Mubarak odpowiada przed sądem za korupcję i współudział w zabójstwie protestujących na placu Tahrir. Prokurator chce dla niego kary śmierci.
IAR