Manifestacja członków organizacji Act Up i AIDS miała miejsce w... sali prasowej szczytu, czyli w miejscu, gdzie 3 tysiące dziennikarzy przygotowuje relacje ze spotkania. Do sali weszła malownicza grupa złożona z kilkunastu członków organizacji oraz z brodatego mężczyzny ubranego w zwiewną różową sukienkę. Nie był to jednak żart. Tematem manifestacji były nie dotrzymane obietnice poprzednich szczytów G8 - zwłaszcza odnośnie walki z AIDS i z innymi epidemiami.
Demonstranci oświadczyli, że w imieniu wszystkich osób zakażonych wirusem HIV, w imieniu wszystkich chorych na gruźlicę i malarię, koronują w tym miejscu nową Miss nie dotrzymanych obietnic". Brodata "miss" - już z koroną na głowie - wyjaśniła Polskiemu Radiu, jak udało się zorganizować tę manifestację w tak strzeżonym miejscu - "udało nam się wejść, bo mam akredytację jako dziennikarz. Ale nie prosiliśmy o zgodę. To jest manifestacja nielegalna".
Według organizatorów protestu, nie dotrzymane obietnice szczytów G8 spowodowały już śmierć milionów ludzi.
Informacyjna Agencja Radiowa
