Eric Chevallier, rzecznik prasowy francuskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, podkreślił trudności związane z faktem, że na miejscu nie było obserwatorów Unii Europejskiej. Zdaniem rzecznika, niedzielny incydent dowodzi o konieczności dopuszczenia unijnych obserwatorów do wszystkich miejsc, gdzie mieli oni być rozmieszczeni zgodnie z porozumieniem o zawieszeniu broni.
Na pytanie Polskiego Radia o to, kto uniemożliwia pełne rozmieszczenie obserwatorów, rzecznik MSZ-u sprecyzował, że chodzi tu o milicję osetyjską i abchaską, a także "prawdopodobnie o siły kraju, który ma dwustronne umowy z tymi obszarami, czyli Rosji - podkreślił Chevallier. Jego zdaniem, prezydent Gruzji i jego goście mają "oczywiście prawo do poruszania się po całym terytorium tego kraju".