Według dziennika, powołującego się na informatorów w policji i prokuraturze, prawdziwym powodem zwolnienia Rapackiego było nie tylko wydanie gangsterowi pozwolenia na broń, lecz w dużej mierze utrudnianie krakowskich śledztw. "Gazeta Polska" podaje przykłady takich spraw i podkreśla, że wszystkie dotyczyły korupcji wśród krakowskich urzędników i biznesmenów. Według dziennika komendant wojewódzki odmawiał wszczynania śledztw, szczególnie w sprawach budowlanych, w które zamieszani byli mejscowi notable. Gazeta podkreśla też związki Rapackiego z dyrektorem Biura Komunikacji Społecznej Komendy Głównej Policji Pawłem Biedziakiem i opisuje naciski, jakie Biedziak stosował na dziennikarzy, aby rozmuchali sprawę rzekomego podsłuchu.
Więcej o kulisach odwołania komendanta krakowskiej policji - w "Gazecie Polskiej".
"GP"/jurczynski/dabr