Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Gazeta Wyborcza" - Czy pilot musiał lądować

0
Podziel się:

Lot prezydenckiego samolotu z 10 kwietnia odbywał się pod presją czasu i okoliczności - pisze "Gazeta Wyborcza". Samolot wyleciał z Warszawy 27 minut później, niż zaplanowano. W Lesie Katyńskim na delegację czekały już setki osób. "Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)" - miał - według źródła "Gazety Wyborczej" - powiedzieć pilot o 8.16 czasu warszawskiego, czyli 25 minut przed katastrofą. Czy pilot mógł się bać nieprzyjemności, gdyby w Smoleńsku nie wylądował - zastanawia się dziennik.

Słowa pilota padają mniej więcej wtedy, gdy do kokpitu po raz pierwszy miał wejść generał Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych. Nie wiemy, czy z własnej woli, czy też wysłany do pilotów, którzy już wiedzieli, że pogoda w Smoleńsku jest fatalna. Zgodnie z procedurą piloci musieli powiadomić o mgle dysponenta lotu, czyli Kancelarię Prezydenta - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Dziennik pisze, że
jeśli zdanie to padło około 8.16, pasowałoby do kontekstu rozmów załogi, które znamy z ujawnionego stenogramu.
Więcej na ten temat - w "Gazecie Wyborczej".

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/"Gazeta Wyborcza"/kry/orzechowska

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)