Sprzeciwiają się też temu szkolni bibliotekarze - w ich imieniu Związek Nauczycielstwa Polskiego napisał protest do MEN i premiera.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że dla szkolnego bibliotekarza przenosiny placówki publicznej do szkoły mogą oznaczać stratę pracy. A nawet jeśli utrzyma etat, traci nauczycielskie przywileje: regulowany przez MEN wzrost pensji w miarę doświadczenia, wakacje i tak zwane pensum. Na te przywileje bibliotekarze ze szkół zapracowali - musieli zdobyć podwójne przygotowanie: bibliotekarskie i pedagogiczne.
"Utrzymywanie bibliotek szkolnych nie opłaca się. Tak jak utrzymywanie publicznych w wynajmowanych lokalach, kiedy w szkołach po reformie oświaty jest dużo wolnego miejsca" - mówi "Gazecie Wyborczej" dyrektor wrocławskiej Miejskiej Biblioteki Publicznej Andrzej Ociepa.
Tylko że odrębności bibliotek szkolnych broni prawo - według ustawy oświatowej oraz ustawy o bibliotekach nie wolno łączyć placówek szkolnych z publicznymi. Potwierdziło to już MEN. "Czekamy teraz na odpowiedź premiera" - mówi "Gazecie Wyborczej" Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP.
"Gazeta Wyborcza"/kry/MagM