Opisuje, że poszukiwania części ciał dotyczyły "nie tylko tej jednej ofiary, ale i wielu innych osób, które zginęły w katastrofie". "W tym wielkim zgiełku musiały nastąpić pomyłki. Nie chcę źle wróżyć, ale być może w trumnach znajdują się części ciał należące do kogoś innego. Bo w prosektorium powiedziano mi, że zmasakrowanie ciał było bardziej niż przerażające" - mówi Paweł Deresz "Gazecie Wyborczej".
Deresz dodaje, że nie ma zamiaru ekshumować grobu żony, bo "to nie przywróci jej życia".
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Gazeta Wyborcza"/moc/kry