W ubiegłym roku w łódzkim szpitalu prześwietlenie trzeba było zrobić ośmiu osobom. Lekarze są przygotowani na taką ewentualność. Mają umowę z sąsiednim, odległym o kilkaset metrów szpitalem. I tam wysyłają pacjenta na prześwietlenie. Zamawiają karetkę, a po godzinie człowiek wraca z wywołanym i opisanym przez radiologa zdjęciem. Całość kosztuje szpital około 25 złotych. Na ośmiu pacjentów wyszło 200 złotych przez rok.
Obecnie okazało się, że szpital dermatologiczny musi kupić rentegen, gdyż tak chce NFZ. Nowy aparat kosztuje kilkaset tysięcy złotych, a utrzymanie go - drugie tyle. Dyrektor placówki bronił się przed niepotrzebnym zakupem. Próbował przekonać NFZ, że rentgen jest niepotrzebny, ale łódzki oddział i centrala NFZ pozostały głuche na jego prośby. Wówczas dyrektor kupił używany rentgen, ale nie korzysta i nie zamierza z niego korzystać. Po zakupie Narodowy Fundusz Zdrowia nie niepokoi już władz szpitala.
Więcej - w "Gazecie Wyborczej".
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Gazeta Wyborcza"/K.Lewenstam/dj