Na trop tej sprawy w 2007 roku trafiło CBA, które dzięki temu dotarło też do afery z udziałem kardiochirurga Mirosława G. To przy tej okazji ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro mówił o "dziwnych" zgonach.
Gazeta wyjaśnia, że proceder mógł wyglądać następująco: pacjent po wypadku w okolicach Warszawy trafiał do jednego ze szpitali powiatowych. Następnie przewożony był do szpitala MSWiA, gdzie miał być leczony na wyższym poziomie. Tam orzekano śmierć mózgową, a człowiek stawał się dawcą organów. A że przeszczepy to wysoko wyceniane procedury, zatem zarabiał i szpital, i lekarze.
"Gazeta Wyborcza" pisze, że prokuraturę interesuje głównie porozumienie szpitala MSWiA i placówkami powiatowymi. Biegłym zamierza zadać kilka pytań, w tym o przesłanki przekazywania pacjentów do szpitala MSWiA i czy na Wołoskiej rzeczywiście ich leczono.
Dziennik uściśla, że biegli oceniać będą 52 podejrzane przypadki.
"Gazeta Wyborcza"/IAR/zm/dyd