"Oferując takie oprocentowanie dopłacamy do interesu" - przyznają dziennikowi bankowcy. Wielu mówi, że nie ma wyjścia. Po dwóch latach polowań na kredytobiorców, w większości banków portfel kredytów jest tak gruby, jak portfel lokat, albo grubszy. Dlatego żaden bank nie może sobie pozwolić na odpływ pieniędzy z lokat. Pogorszyłoby to tak zwany współczynnik wypłacalności, który określa wiarygodność banku - pisze "Gazeta Wyborcza".
"Dopłacamy do lokat bo uważamy, że nasza stabilność finansowa jest ważniejsza od osiąganych na bieżąco zysków" - przyznaje w rozmowie z dziennikiem członek zarządu średniej wielkości banku. Dodaje, że w erze kryzysu finansowego oszczędności klientów są jedynym pewnym źródłem dopływu pieniędzy do skarbca.
Więcej na ten temat - w "Gazecie Wyborczej".
"Gazeta Wyborcza"/kry/Siekaj