Od 2014 roku Polacy mają chodzić do aptek bez papierowych recept. Lekarz komputerowo przepisze leki, farmaceuta odczyta je, identyfikując pacjenta na podstawie jego dowodu. Dowody będą wtedy elektroniczne - z czipem. Rząd liczy, że zaoszczędzi dzięki e-receptom 600 milionów złotych rocznie, bo obieg leków będzie kontrolowany.
Lekarze i aptekarze z Leszna jako pierwsi mieli od marca testować prototyp e-recepty. Leszno wybrano, bo tutejsze apteki i gabinety lekarskie są niemal w 100 procentach skomputeryzowane. Dowodów elektronicznych jeszcze nie ma, więc mieszkańcy mają dostać karty identyfikacyjne z kodem.
Test e-recept się jednak nie zaczął, bo brakuje ochotników. Na 50 aptek zgłosiło się pięć. Z kilkudziesięciu gabinetów lekarskich i przychodni - kilka. Aptekarze obawiają się, że udział w teście nie jest zgodny z przepisami. W polskim prawie nie ma bowiem definicji e-recepty. Ustawa, która je wprowadzi, dopiero jest w Senacie.
Aptekom chodzi też o pieniądze. Farmaceuci podkreślają, że na Zachodzie aptekarz za każdą zrealizowaną e-receptę dostaje pieniądze. W leszczyńskim teście trzeba to robić non profit.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/"Gazeta Wyborcza"/kl/Siekaj