Czynności rozpoczęły się z 2,5 godzinnym opóźnieniem bo "szukano przedstawiciela sanepidu".
Dwie osoby wytypowane do tych działań przez służbę sanitarną nie zostały wpuszczone na teren cmentarza bo nie było ich na liście osób biorących udział w ekshumacji. Listę miała przygotować prokuratura.
O przeprowadzeniu ekshumacji zdecydowała Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wniosek o przeprowadzenie ekshumacji złożyła też rodzina działaczki, która po zapoznaniu się z rosyjską dokumentacją medyczną ma wątpliwości, czy w grobie na pewno złożono ciało Walentynowicz. Zdaniem Janusza Walentynowicza syna działaczki, rosyjski opis zdaje się dotyczyć innej osoby. Jak wyjaśniał, swoją matkę natychmiast rozpoznał podczas identyfikacji w Rosji. Rozpoznał ją m.in. po znakach szczególnych, w tym bliznach pooperacyjnych. Natomiast w dokumentach, jak zaznaczył, było coś zupełnie innego. "Czytaliśmy dokumenty dotyczące innej osoby" - podkreślał syn Anny Walentynowicz.
Po ekshumacji ciało z Gdańska zostanie przewiezione do Zakładu Medycyny Sądowej w Bydgoszczy, gdzie będzie przeprowadzona sekcja.
IAR