Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gmyz- Smoleńsk- publikacja

0
Podziel się:

Rosjanie wiedzieli o obecności materiałów wybuchowych we wraku tupolewa - twierdzi Cezary Gmyz. Autor artykułu w "Rzeczpospolitej", który spowodował poważne poruszenie na scenie politycznej powiedział w radiowej Jedynce, że gdyby dziś pisał ten artykuł byłby on bogatszy o dodatkowe informacje.

Wyjaśnił, że rozmawiał po publikacji z paroma osobami , które uszczegółowiły pewne rzeczy między innymi o to jaki sprzęt był używany w Smoleńsku do poszukiwań śladów materiałów wybuchowych oraz okoliczności, które towarzyszyły wizycie polskich prokuratorów. "Jedną z tych okoliczności jest to, że Rosjanie znają wyniki tych badań przesiewowych, o których pisałem, wiedzą po prostu, że urządzenia, których użyto zareagowały tak jak się reaguje na materiały wybuchowe, więc to nie jest wiedza obca Rosjanom" - powiedział.
Dziennikarz potwierdził, że decyzja o napisaniu artykułu zapadła po rozmowie Redaktora Naczelnego gazety z Prokuratorem Generalnym. Cezary Gmyz powiedział, że początkowo Tomasz Wróblewski podchodził sceptycznie do przekazywanych przez niego informacji, dopiero po wizycie u Andrzeja Seremeta i sprawdzeniu tych informacji podjął decyzję o opublikowaniu tekstu.
Wczoraj Rada Nadzorcza "Rzeczpospolitej" uznała, że tekst "Trotyl na wraku tupolewa" był nierzetelny i nienależycie udokumentowany. Chce odwołania redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" Tomasza Wróblewskiego, jego zastępcy Bartosza Marczuka oraz szefa działu krajowego Mariusza Staniszewskiego. Autor tekstu Cezary Gmyz został dyscyplinarnie zwolniony.
Zaraz po publikacji artykułu Gmyza, w zeszłym tygodniu, prokuratura wojskowa zaprzeczyła rewelacjom gazety. Według niej, nie można na podstawie wyników wstępnych badań wnioskować o wystąpieniu śladów materiałów wybuchowych, a publikacja "Rzeczpospolitej" zawiera wiele nieprawdziwych lub nieprecyzyjnych informacji. Zdaniem prokuratury rozstrzygające w tej kwestii będą wyniki badań laboratoryjnych.
Gazeta wydała następnie oświadczenie, w którym przyznała się, że pomyliła się pisząc o trotylu i nitroglicerynie. Zauważyła jednocześnie, że nie można wykluczyć obecności materiałów wybuchowych na pokładzie z uwagi na obecność "wysokoenergetycznych zjonizowanych składników". Cezary Gmyz utrzymuje, że jego tekst jest rzetelnie udokumentowany i odrzuca krytykę.
W środę do dyspozycji rady nadzorczej oddał się Tomasz Wróblewski. Następnie Rada Nadzorcza i właściciel Presspubliki Grzegorz Hajdarowicz zapowiedzieli powołanie komisji do zbadania okoliczności publikacji Cezarego Gmyza.

IAR

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)