Thanos Dokos przekonuje, że sytuacja na greckiej scenie politycznej jest patowa i potrzebna będzie "wyborcza dogrywka". Jedne partie nie chcą uczestniczyć w szerokiej koalicji, inne uzyskały zbyt małe poparcie, by móc się liczyć. Jeśli nie zdarzy się nic nieprzewidzianego, za kilka tygodni będziemy mieli w Grecji kolejne głosowanie - przewiduje politolog.
Największą niespodzianką wyborów jest drugie miejsce socjalistycznej partii SYRIZA, której przedstawicieli do tej pory nie było w parlamencie. Uzyskała ona 16,75 procent głosów i 52 mandaty. Lider ugrupowania Alexis Tsipras już zapowiedział, że spróbuje utworzyć większościową koalicję partii sprzeciwiających się narzuconym przez Unię Europejską drastycznym oszczędnościom. Do parlamentu wejdzie też Komunistyczna Partia Grecji, która zdobyła ponad 8 procent głosów i faszyzujące ugrupowanie Złoty Świt, które uzyskało prawie 7 procent poparcia.
Politolog uważa, że za sukcesem tej ostatniej partii stoi nie tylko rosnąca niechęć do imigrantów, ale też rozczarowanie i oburzenie dotychczasową polityką, a także "fałszywe postrzeganie patriotyzmu". Ekspert wskazuje też, że Złoty Świt zyskał poparcie także w miejscach, gdzie imigrantów nie ma bądź tam gdzie nie są skonfliktowani z miejscową ludnością
Po ogłoszeniu oficjalnych wyników zwycięska partia Nowa Demokracja będzie miała tylko 3 dni na próby stworzenia większościowego rządu. Jeśli jej się to nie uda to kolejną szanse dostanie druga partia z najlepszym wynikiem czyli koalicja SYRIZA. Jeśli żadnemu parlamentarnemu ugrupowaniu nie uda się zgromadzić większości za kilka tygodni w Grecji odbędą się kolejne wybory.
IAR