10 miesięcy po tragicznym trzęsieniu ziemi, Haiti nawiedziła cholera. Choroba ta jest uleczalna, w Haiti zabiła jednak 3500 osób. Brakuje bowiem placówek medycznych i chorzy mają kłopoty z dotarciem do szpitali. "Czasami dotarcie do szpitala zajmuje im 6 godzin, co przy dużym odwodnieniu kończy się śmiercią" - powiedział Polskiemu Radiu Jarosław Korzybski.
W listopadzie do szpitala Alberta Schweitzera, gdzie pracują polscy lekarze trafiało ponad 40 nowych pacjentów dziennie, teraz kilkakrotnie mniej. Anna Szaciłło zauważa jednak, że niektórzy pacjenci zaczęli symulować objawy cholery. "Trudno w to uwierzyć ale chcą jak najdłużej pozostać w szpitalu, bo mają tu dożo lepsze warunki niż w domu".
Liczba przypadków cholery na Haiti spada bo panuje tam sucha pora roku. Epidemia znów się jednak nasili, gdy zacznie padać deszcz. "Przez najbliższe lata Haitańczycy będą mieć problem z ta chorobą. Gdy przyjdzie deszczowa pora roku ścieki spłyną do rzek, a ponieważ ludzie maja problem z dostępem do wody to będą ją pić". Wciąż nie wiadomo co było źródłem cholery na Haiti. Podejrzenia, że sprowadzili ja żołnierze ONZ nie zostały jak dotąd potwierdzone.