Jak zapewnia dowódca jednostki młodszy brygadier Bogdan Gumulak jego ludziom wystarczą cztery godziny, żeby spakować rzeczy i jechać na lotnisko wskazane przez dowództwo. Ratownicy zostali postawieni w stan gotowości już wczoraj przed południem. W tej chwili ratownicy z Nowego Sącza oraz trzy inne zespoły ratownicze czekają na sygnał Komendy Głównej Straży Pożarnej. Decyzja ma zapaść już dziś. Koszt wysłania polskich strażaków jest bardzo wysoki, więc nie wiadomo, czy dojdzie do wyjazdu.
Nowosądecka jednostka posiada specjalistyczny sprzęt oraz specjalnie wyszkolone psy. Dzięki temu może skutecznie poszukiwać ludzi znajdujących się pod zawalonymi domami.
Od kwietnia ubiegłego roku małopolska jednostka wchodzi w skład tak zwanej ciężkiej grupy poszukiwawczo - ratowniczej straży pożarnej z certyfikatem ONZ - obok dziesięciu innych jednostek na świecie.
Ratownicy z Nowego Sącza w ciągu ostatnich dziesięciu lat prowadzili między innymi pomoc humanitarną w Kosowie i szpital polowy w Indonezji, ratowali ofiary trzęsienia ziemi w Turcji, Iranie i Pakistanie. Wydobywali poszkodowanych spod zawalonego dachu hali wystawowej w Katowicach w 2006 roku.