Po 26 dniach strajku, który nie zmienił postawy rządu wobec pomocy dla górnictwa, pracownicy sektora postanowili osobiście przemówić ministrowi przemysłu do rozsądku. Marsz zakończy się 11. lipca manifestacją w stolicy Hiszpanii.
"Chcemy dojść do Madrytu, jesteśmy zdesperowani. Jeśli tym niczego nie wskóramy, pójdziemy na piechotę do Brukseli" - zapowiada Antonio Herrero, przewodniczący związku zawodowego górników.
Podkreśla, że bez dofinansowania rządu, sektor górniczy upadnie i pracę straci 4,5 tysiąca osób. Przypomina, że wiele krajów, m.in. Niemcy, chcą przywrócić do działania zamknięte przed laty kopalnie.
IAR