Przyczyną większości zajść z policją są próby zablokowania przez protestujących dojazdów do fabryk i targowisk. W Madrycie nie dopuszczono do otwarcia giełdy żywności. W Barcelonie też nieczynne są targowiska i zakłady przemysłowe, między innymi fabryki samochodów. Na drogach dojazdowych do fabryk ustawiono barykady.
Strajk generalny poparli deputowani lewicowych partii. Niektórzy dołączyli do protestujących pod budynkiem parlamentu. "Albo jest się w środku razem z Trojką, albo na zewnątrz, razem z ludźmi, którzy cierpią. Musimy zahamować aktualną politykę rządu: niszczy kraj, ekonomię i jej mieszkańców" - zapewniał lider Zjednoczonej Lewicy, Cayo Lara.
W miastach zamknięta jest wiekszość sklepów, a do kiosków dowieziono o połowę mniej gazet. Odwołano też kilka lotów, bo nikt nie wykupił na nie biletów.
IAR