Irańskie media poinformowały, że do zamachu doszło w pobliżu uniwersytetu w Teheranie. Ofiara eksplozji, Mostafa Ahmadi Roshan, był wykładowcą uniwersyteckim, ale pracował także w instytucie wzbogacania uranu w Natantz. Według irańskiej telewizji, samochód eksplodował, gdy przejeżdżający obok motocyklista podrzucił bombę. "Była 7 rano, gdy jechałem taksówką do pracy. Nagle usłyszałem huk. Powiedziałem taksówkarzowi, aby przyspieszył, tak abyśmy mogli szybko uciec" - opowiadał jeden ze świadków.
Niemal dwa lata temu w podobnym zamachu zginął irański fizyk Masud Ali Mohammadi. Z kolei w listopadzie 2010 roku bomba zabiła Madżida Shahriari, naukowca pracującego na wydziale nuklearnym uniwersytetu Shahida Beheshti w Teheranie.
Irańskie władze oskarżyły Izrael i Stany Zjednoczone o przeprowadzenie dzisiejszego zamachu. Przedstawiciele obu krajów zaprzeczyli już tym oskarżeniom.
Wszystko to dzieje się w czasie rosnącego napięcia wokół irańskiego programu wzbogacania uranu. Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej twierdzi, że Iran nie używa programu wyłącznie do celów związanych z energią, jak zapewnia Teheran, ale że buduje w ten sposób broń nuklearną. W ostatnich dniach Iran dokonał testu kilku rakiet średniego i krótkiego zasięgu, które potencjalnie byłyby w stanie przenieść głowicę nuklearną.
Infomacyjna Agencja Radiowa (IAR)