Od kilku dni w irlandzkiej stolicy trwają rozmowy miejscowych władz z przedstawicielami Wspólnoty oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Początkowo Dublin nie zgadzał się na międzynarodową pomoc dla upadających banków, ale wczoraj rząd wstępnie zaakceptował pomysł pożyczki z Brukseli. Nieoficjalnie mówi się, że Dublin może otrzymać z Brukseli nawet 80 miliardów euro.
Irlandzka opozycja nazwała rozmowy "jednym z najczarniejszych tygodni w historii". Ale ekonomista profesor Philip Lane z Trinity College w Dublinie uważa, że decyzja rządu była najlepszą z możliwych. "Myślę, że to dobra wiadomość. Rząd i sektor bankowy są pod ścianą i jedynym wyjściem jest przyjęcie pomocy od naszych europejskich partnerów" - powiedział Lane.
Przyczyną kryzysu w irlandzkiej gospodarce był krach na rynku nieruchomości. Pociągnął on za sobą wiele innych gałęzi gospodarki, w tym przede wszystkim bankowość. W odpowiedzi na kryzys rząd w Dublinie zdecydował o drastycznych cięciach, m.in. płac i świadczeń socjalnych.
Eksperci obawiają się, że upadająca irlandzka bankowość może pociągnąć za sobą banki w innych krajach strefy euro.