Afera erotyczna w biurze premiera Izraela jest tam dziś tematem numer jeden i odsunęła w cień nawet kwestię irańską. Nagłośniona została przez trzech innych wysokich rangą pracowników urzędu, którzy zwrócili się w tej sprawie do prokuratury generalnej. Według nich, Natan Eszel od dłuższego czasu sprawdzał esemesy i pocztę elektroniczną podległej sobie urzędniczki. Na razie nie wiadomo, dlaczego ona sama nie złożyła skargi na policję. Afera wygląda na poważną, a dalsze szczegóły mogą w kazdej chwili trafić do mediów. Netanjahu powtarza, że są to "zwykłe plotki", ale jego przeciwnicy polityczni twierdzą, że w takich warunkach nie da się kierować państwem.
IAR