Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Kamień Pomorski: pożar wybuchł około 20 minut przed otrzymaniem zgłoszenia przez straż pożarną

0
Podziel się:

Pożar hotelu w Kamieniu Pomorskim wybuchł około 20 minut przed otrzymaniem pierwszego zgłoszenia przez straż pożarną. Takie są ustalenia wstępnego raportu komisji na temat przyczyn pożaru i przebiegu akcji ratowniczej.

Po przyjeździe straży na miejsce pożar był tak silny, że dowódca postanowił nie gasić budynku, ale ratować ludzi stojących w oknach. Z raportu wynika też, że stan budynku przed pożarem stwarzał zagrożenie dla mieszkających w nim ludzi.

Raport przedstawił zastępca komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej, generał Janusz Skulich. Jak powiedział, z raportu wynika, że stan hotelu stwarzał zagrożenie pożarowe dla mieszkających w nim ludzi. Konstrukcja dwóch górnych pięter hotelu nie była odporna na ogień. W budynku była instalacja alarmująca przez ogniem oraz instalacja hydrantowa. W jego korytarzach ustawiono jednak łatwopalne przedmioty, takie jak szafy, które, podobnie jak firanki, ułatwiały rozprzestrzenianie się ognia i utrudniały ewakuację. Podobnie było na klatce schodowej, która była drogą ewakuacyjną. Pożarowi sprzyjały też wybite szyby na klatce schodowej. W hotelu znajdowała się specjalna klatka ewakuacyjna, ale wyjścia na nią były zatarasowane rowerami.

Pierwsze zgłoszenie o pożarze straż i państwowe ratownictwo medyczne otrzymały 32 minuty po północy w poniedziałek. Jeden ze świadków zeznał jednak na policji, że widział ogień 15 minut wcześniej, w miejscu, gdzie prawdopodobnie wybuchł pożar. Świadek był przekonany, że ktoś już zadzwonił po straż. Zdaniem autorów raportu, pożar wybuchł między północą a godziną 0.15. Gdy 4 minuty po otrzymaniu zgłoszenia strażacy przybyli na miejsce, pożar obejmował już cały budynek. Zaalarmowano 15 jednostek straży pożarnej.

Generał Skulich podkreślił, że w samochodzie strażackim była drabina o długości wystarczającej do wejścia na drugie piętro. Gdy straż przyjechała na miejsce, płomienie objęły już połowę budynku, a w oknach byli ludzie krzyczący o pomoc. W tej sytuacji dowódca akcji postanowił nie gasić pożaru, ale ratować tych, którzy mieli największe szanse, a więc ludzi, którzy byli przytomni i mogli się poruszać. Strażacy rozwinęli wąż z wodą, aby zabezpieczyć przed płomieniami ludzi skaczących z okien. Ustawiono też drabinę, którą udało się ewakuować kilka osób. Strażak złapał dziecko, wyrzucone z okna przez matkę. Po kilku minutach strażacy zaczęli lać wodę na klatkę schodową, próbując wejść nią do środka. Klatka schodowa stała jednak w ogniu. Dowódca akcji wbiegł do budynku klatką ewakuacyjną, ale nie mógł wejść na korytarz, gdyż było w nim za gorąco. Akcja ratunkowa trwała 7 minut. Później pożar przybrał takie rozmiary, że nie można było próbować ratować ludzi.

Generał Skulich powiedział, że znajdujący się w pobliżu hotelu hydrant miał zbyt małe ciśnienie. Szybko sprowadzono jednak wodę z Zalewu Kamieńskiego, a więc nie brakowało jej strażakom.

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)