To może być pierwsza ofiara kryzysu greckiego. Dexia zainwestowała bowiem w greckie obligacje, których wartość spadła, a może stracić jeszcze więcej, gdy Ateny ogłoszą bankructwo i umorzona zostanie część długów.
Groźba utraty płynności przez Dexię zaalarmowała kraje członkowskie i zaczęły padać pytania o cały europejski system bankowy. Francja i Belgia natychmiast starały się uspokoić sytuację i zapewniały, że uratują Dexię. Niemcy zrobią podobnie, jeśli będzie taka potrzeba. "Potrzebne są tylko wspólne kryteria. Musimy mieć pewność, że banki będę silne po dokapitalizowaniu. Jesteśmy pod presją czasu i potrzeba szybkich decyzji" - powiedziała niemiecka kanclerz. Angela Merkel podkreśla też, że szybkie decyzje są konieczne, by wzmocnić fundusz ratunkowy dla bankrutów w strefie euro. Bo o ile Niemcy, Francję i Belgię stać na to, by ratować swoje banki, to Portugalia może nie mieć na to pieniędzy. Wesprzeć banki mógłby właśnie fundusz ratunkowy, który też interweniowałby na rynku obligacji zagrożonych krajów euro. Eurogrupa porozumiała się w sprawie zwiększenia uprawnień funduszu już w lipcu, ale nie wszystkie kraje wdrożyły te postanowienia.
IAR