Później, na spotkaniu z dziennikarzami powiedział, że nie zostały spełnione warunki, które umożliwiałyby bardziej ambitną redukcję. "Jednym z tych obwarowań było to, że najwięksi emitenci przyłączą się do wysiłków ludzkości, czyli Chiny i USA, ani z jednej ani z drugiej strony takiej gotowości nie widać. Komisja Europejska wydaje się rozumieć to i nie spodziewam się, żeby tego typu propozycje były ze strony Komisji" - podkreślił minister środowiska.
Ambitne cele popierają obrońcy środowiska, ale większość krajów członkowskich jest raczej niechętna, zwłaszcza teraz, kiedy wychodzi z kryzysu. Polska od początku sprzeciwiała się 30-toprocentowej redukcji emisji CO2. Obawiała się dużych obciążeń i kosztów dla gospodarki opartej w większości na węglu. Gdyby Komisja zaproponowała jednak ambitniejsze cele jeszcze w tym roku, podczas polskiego przewodnictwa w Unii, rząd byłby w trudnej sytuacji. Nie zgadzałby się z tą propozycją, ale musiałby odłożyć na bok narodowe interesy i prowadzić negocjacje, kierując pracami Wspólnoty.