Dodatkowy czas to ustępstwo ze strony Brukseli i ostatnia szansa dla rządu w Warszawie. Komisja Europejska miała już bowiem przygotowaną negatywną decyzję, ale jej nie zatwierdziła i nie przesądziła jeszcze o losie stoczni - wszelkie decyzje odłożyła na później. Jeśli jednak Polska w wyznaczonym terminie nie przyśle planów dotyczących prywatyzacji i przekształceń w stoczniach, Komisja nakaże im zwrot rządowego wsparcia przyznanego po naszej integracji ze Wspólnotą.
Programy przygotowane przez rząd i prywatnych inwestorów muszą spełniać surowe, unijne zasady. Chodzi o ograniczenie produkcji i gwarancje dotyczące długoterminowej rentowności stoczni, już bez dodatkowych dotacji z budżetu.
Decyzja Brukseli dotyczy tylko zakładów w Gdyni i Szczecinie. Stocznia w Gdańsku, która została sprywatyzowana, dostała już wcześniej od Komisji Europejskiej czas do września na przeprowadzenie restrukturyzacji.