Nazwał to działaniem politycznym. Zarzucił Komisji, że chce wymusić na Rosji finansowe wspieranie krajów z Europy Środkowo-Wschodniej. Rosyjski prezydent, choć nie straszył wojną handlową, mówił o negatywnych dla obu stron konsekwencjach decyzji o rozpoczęciu postępowania przeciwko Gazpromowi.
Komisja Europejska przyjęła ze spokojem te uwagi. Jej rzeczniczka Pia Ahrenkilde Hansen, zapytana czy Brukselę martwi ton wypowiedzi rosyjskiego prezydenta, odpowiedziała że "niespecjalnie". "Robimy co do nas należy, czyli pilnujemy, by zasady konkurencji były przestrzegane" - powiedziała rzeczniczka.
Komisja rozpoczęła dochodzenie przeciwko Gazpromowi, bo podejrzewa, że nadużywał on dominującej pozycji na rynku, nieuczciwie zawyżał ceny za gaz dla firm z Europy Środkowo-Wschodniej i utrudniał przepływ gazu między unijnymi państwami. Jeśli dochodzenie potwierdzi podejrzenia Komisji, może ona ukarać Gazprom grzywną do 10 procent jego rocznych dochodów.
IAR