Ostro przedstawicieli Unii skrytykował prezydent Czech Vaclav Klaus, poza tym ich nieobecność została zauważona przez polską i zagraniczną prasę. Na pogrzeb nie dotarł ani szef Komisji Europejskiej Jose Barroso, ani unijny prezydent Herman Van Rompuy tłumacząc, że w związku z chmurą pyłu wulkanicznego znad Islandii, żaden transport lotniczy nie był możliwy.
Komisarz do spraw budżetu Janusz Lewandowski zapewniał dziś, że szefowi Komisji Europejskiej bardzo zależało na udziale w pogrzebie. "Byłem świadkiem determinacji Jose Barroso: lecimy do Krakowa. Byłem przekonany przed północą w sobotę, że lecimy, bo takie były informacje. Dopiero po północy przyszła kategoryczna wiadomość, że przestrzeń powietrzna będzie zamknięta także dla lotu z lotniska wojskowego" - podkreślił unijny komisarz.
Janusz Lewandowski dodał, że miał lecieć z europejskimi liderami i przedstawicielami belgijskich władz samolotem rządowym. "Chciałbym z całą mocą podkreślić, że przewodniczący Barroso od pierwszych godzin, kiedy dowiedział się o tragedii pod Smoleńskiem, przekazywał wszelkie możliwe dowody solidarności z polskim społeczeństwem, zaczynając od łamania protokołu, aby już w sobotę obniżyć na znak żałoby unijne flagi przed Komisją Europejską" - powiedział komisarz. Jego zdaniem, należy zachować "we wdzięcznej pamięci" dowody sympatii, które Polska w ostatnich dniach doświadczała z Brukseli.
Ze wszystkich unijnych instytucji, wczoraj na pogrzebie obecny był tylko przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Ale on wyruszył samochodem już w piątek, aby zdążyć na czas do Krakowa.