Chiny obiecały wpłynąć na Koreę Północną w sprawie ograniczenia programu nuklearnego. Poinformował o tym amerykański sekretarz stanu John Kerry, przebywający z wizytą w Państwie Środka.
Kerry, który przyjechał do Pekinu, aby znaleźć sposób na rozładowanie napięć w całym regionie, podkreślił w rozmowie z chińskimi władzami konieczność ograniczenia przez Pekin ambicji terytorialnych. Skrytykował rozszerzenie przez Chiny strefy obrony powietrznej i zagroził konsekwencjami w razie jej dalszego powiększania.
Wizyta amerykańskiego sekretarza stanu przypadła w kulminacyjnym momencie sporu między Pekinem a Tokio w sprawie wspólnej historii z czasów II wojny światowej i spornych wysp na Morzu Wschodniochińskim. Japończycy nazywają je Senkaku, a Chińczycy - Diaoyu. Spór Pekinu z Tokio o suwerenność nad wyspami wszedł w nowy etap w listopadzie 2013 roku, gdy Chińczycy zadeklarowali, iż będą kontrolować przestrzeń powietrzną nad nimi. Na samoloty przelatujące w tym rejonie nałożono obowiązek meldowania się chińskiej kontroli powietrznej.
Kerry w Pekinie rozmawiał również o tym jak skłonić Koreę Północną do denuklearyzacji. Zdaniem amerykańskiego polityka, Chiny bardzo stanowczo wypowiadają się w tej sprawie i na pewno nie zgodzą się na długofalową kontynuację programu nuklearnego. W rozmowie z chińskim prezydentem Xi Jinpingiem Kerry uzyskał zapewnienie, że w razie braku działań ze strony koreańskiej, Chiny podejmą dodatkowe kroki.
IAR
