Do prokuratury zgłosiło się 26 kobiet poszkodowanych przez wrocławskiego ginekologa. Andrzej W. miał brać od kobiet w ciąży łapówki za cesarskie cięcie podczas porodu. Za zabieg żądał od 2 do 3 tysięcy złotych. Prokuratura twierdzi, że część zabiegów wykonywał bez odpowiedniego sprzętu. Ginekolog miał między innymi stosować podczas zabiegów całkowite znieczulenie, chociaż jego wiedza medyczna nie pozwalała na to. Niektóre poszkodowane kobiety zeznały, że lekarz usypiał je, a następnie domagał się zapłaty za zabiegi, których nie wykonał.
Lekarz nie przyznaje się do winy. Grozi mu do 8 lat więzienia. Mimo prokuratorskich zarzutów normalnie pracuje. Sąd uchylił bowiem zakaz wykonywania zawodu.