Najtrudniejsza sytuacja utrzymuje się w mieście Dżalalabad. Według kirgieskiej agencji "AKIpres", w mieście działa 5-6 grup, które strzelają zarówno do Kirgizów, jak i do Uzbeków.
Rosyjskie media poinformowały, że w zamieszkach uczestniczą krewni obalonego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa. Komendant miasta Dżalalabad Kubatbek Bajbołow powiedział, że sytuację zaogniają właśnie ludzie związani z poprzednimi władzami. Jednak odsunięty od władzy prezydent Bakijew - który znalazł schronienie na Białorusi - zaprzeczył, by był zamieszany w konflikt. Jego zdaniem, winne są nowe tymczasowe władze Kirgistanu , które nie potrafią opanować sytuacji.
Tymczasem Uzbekistan otworzył granicę dla uchodźców z ogarniętego zamieszkami południa Kirgistanu. Dotychczas granicę przekroczyło 75 tysięcy Uzbeków, którzy ratując się przed pogromami, postanowili opuścić swoje domy w Kirgistanie.