Ogarnięty zamieszkami Kirgistan zaapelował do Rosji o przysłanie sił pokojowych, które pomogą opanować sytuację w kraju. W ostatnich starciach na tle rasowym między Kirgizami i mniejszością uzbecką zginęło kilkadziesiąt osób, a setki są ranne.
na zdjęciu Kurmanbek Bakiyev, prezydent Kirgistanu
Szefowa rządu tymczasowego Roza Otunbajewa podczas spotkania z dziennikarzami wyjaśniła, że kraj potrzebuje pomocy z zewnątrz. Dlatego też rząd zaapelował do rosyjskiego prezydenta Dmitrija Miedwiediewa o wsparcie.
fot: PAP/EPA_ _[ ( http://static1.money.pl/i/glass.gif ) ] zobacz całą galerię(http://galerie.money.pl/zamieszki;w;kirgistanie,galeria,3556,0.html)Niepokoje w Kirgistanie rozszerzyły się z południa kraju i objęły także stolicę. W Biszkeku nocą w trakcie starć rannych zostało 27 osób. Zaś podczas dwudniowych zamieszek w mieście Osz na południu kraju zginęło ponad 50 osób, a 700 zostało rannych. W nocy lekarze z obawy o swoje życie nie wyjeżdżali do osób chorych i poszkodowanych. W szpitalach zaczyna brakować nie tylko lekarstw ale również żywności dla rannych.
Dla opanowania sytuacji kirgiskie władze zmobilizowały ochotników oraz rezerwistów - byłych wojskowych i funkcjonariuszy milicji. Od wczoraj na południu kraju obowiązuje stan wyjątkowy.
Kirgistan to była radziecka republika położona w Azji Środkowej. Mieszka w niej około 5,5 miliona ludzi. Prawie 15 procent ludności stanowi uzbecka mniejszość.