W symbolicznym miejscu pamięci, w którym stoi ogon rozbitego samolotu, złożono wieńce i zapalono 20 białych i czerwonych zniczy. Nazwiska zabitych odczytano w apelu pamięci, a na cześć poległych oddano potrójną salwę honorową.
O ofiarach tragedii mówił dowódca polskich sił powietrznych generał Andrzej Błasik. "Byli to synowie, mężowie i ojcowie, którzy pozostawili w wielkim smutku swoje rodziny" - stwierdził. Minister obrony Bogdan Klich dodawał, że obrazy sprzed roku wciąż są żywe w pamięci jego i wielu innych osób, które wówczas przyjechały na miejsce tragedii. "Tych torów kolejowych, tego lasu, tych szczątków CASY porozrzucanych w promieniu kilkuset metrów nic nie wymaże z pamięci" - powiedział Klich.
W południe w kościele w Mirosławcu odprawiono mszę za dusze wszystkich ofiar katastrofy.
Według Komisji Badań Wypadków Lotniczych, do wypadku doszło w wyniku fatalnej pogody oraz błędów załogi i obsługi naziemnej. Dziennikarze TVN twierdzą jednak, że dotarli do dokumentów, które świadczą, że to nie błąd ludzki, ale awaria samolotu doprowadziła do tragedii. Śledztwo w sprawie katastrofy zostało przedłużone do kwietnia.