Syria-świat-atak-decyzja
To będzie kluczowy tydzień dla decyzji o amerykańskiej interwencji w Syrii. Waszyngton tłumaczy, że powodem planowanego ataku jest użycie broni chemicznej przez reżim w Damaszku przeciwko ludności cywilnej. Najpierw jednak prezydent Barack Obama chce uzyskać zgodę Kongresu, który zbiera się po wakacyjnej przerwie. W tym tygodniu ma być też znany raport inspektorów ONZ. Użycie broni chemicznej potępiła Europa, która jest jednak przeciwna interwencji zbrojnej. W ostatnich dniach Amerykanie usilnie szukali sojuszników, ale głośnego poparcia nie usłyszeli - ani prezydent Barack Obama na szczycie G20 w Sankt Petersburgu, ani amerykański sekretarz stanu na spotkaniu unijnych ministrów spraw zagranicznych w weekend w Wilnie. "Użycie broni chemicznej przez reżim Asada było przekroczeniem czerwonej linii. Naszym celem jest zagwarantowanie, żeby nigdy więcej tego nie zrobił" - tłumaczył w Wilnie stanowisko Waszyngtonu John Kerry. Unia Europejska uznała, że mocne dowody wskazują na to, że syryjski reżim jest
odpowiedzialny za użycie broni chemicznej. "Wspólnota międzynarodowa musi odpowiedzieć jasno i zdecydowanie, koniec z bezkarnością" - powiedziała na zakończenie ministerialnej narady w Wilnie szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton. Ale Unia nie poparła interwencji zbrojnej. Uznała, że "rozwiązanie kryzysu syryjskiego powinno nastąpić w procesie ONZ".
3 unijne kraje poparły otwarcie amerykańskie plany interwencji zbrojnej. To Francja, Wielka Brytania i Dania. Jednak tylko Francja weźmie udział w atakach z Amerykanami na wybrane syryjskie cele. Na przyłączenie się Wielkiej Brytanii nie zgodził się parlament, a Dania nie ma takich zdolności wojskowych.
IAR
