kolarstwo Tour de France - Chris Froome
Główne karty tegorocznego Tour de France były rozdane już w sobotę w Alpach. Stawką ostatniego etapu - zwycięstwo w sprincie na Polach Elizejskich.
133 kilometry. Najpierw parada dookoła wspaniałego Pałacu w Wersalu i jego ogrodów, po których stąpały Maria Leszczyńska i Maria Antonina. A potem Paryż jak z pocztówki. Błyszcząca w słońcu złota kopuła Inwalidów. Pałac Burbonów - siedziba Zgromadzenia Narodowego, Muzeum Orsay, Mekka wielbicieli impresjonizmu, ostry skręt pod oknami Luwru i jeszcze jeden w elegancką rue Rivoli.
Łuk Tryumfalny. I tak kilka razy. A potem dzwonek jak u szyi krów na alpejskich halach i ostatnie okrążenie. Michał Kwiatkowski rozprowadza Marka Cavendisha, ale Strzale z Wyspy Man nie uda się po raz piąty z rzędu wygrać. Szybsi są Niemcy. Marcel Keittel pierwszy, Andre Greipel drugi. Setny Tour de France wygrywa Brytyjczyk Chris Froome ze Sky. Drugi Nairo Quintana - filigranowy Kolumbijczyk - największa rewelacja tej imprezy. Zwycięzca klasyfikacji górskiej i młodzieżowej. W zielonej koszulce - Słowak Peter Sagan. Tak jak w ubiegłym roku.
Doskonała postawa Michała Kwiatkowskiego - jest jedenasty. Przemysław Niemiec jest 57., a Maciej Bodnar 114.
Największy przegrany - Alberto Contador. W sobotę na ostatnim podjeździe spadł z podium.
Wieża Eifflea błyszczy w sukni utkanej z migających lampek, a na Łuku Tryumfalnym reflektory malują koszulki w barwach liderów. Nad Polami Elizejskimi zapada noc. Skończył się jubileuszowy Tour de France. Skończyła się przygoda z Francją i jej krajobrazami, kościołami i zamkami.
Naczelna Redakcja Sportowa PR / M. Brzeziński / jg
