kolarstwo - Giro d'Italia - Wiggins - Hesjedal
Do 13., najdłuższego etapu tegorocznego Giro d'Italia, z Busseto koło Parmy do Cherasco pod Turynem, 254 kilometry, nie wystartowali dwaj wielcy kolarze. Są to zwycięzca ubiegłorocznej edycji Kanadyjczyk Ryder Hesjedal i jeden z faworytów obecnej. Brytyjczyk Bradley
Wiggins.
Hesjedal wyraźnie nie był w tym roku w formie i z etapu na etap tracił całymi garściami cenne minuty, powiększając swój dystans do kolejnych liderów. Kiedy uzbierało się ponad pół godziny, Kanadyjczyk podziękował i pożegnał się z różową karawaną, jak Włosi nazywają Giro. Jego głównym argumentem była niepogoda, jaka faktycznie towarzyszy wyścigowi niemal od samego początku.
Na deszcz i zimno uskarżał się też coraz bardziej Wiggins, mistrz olimpijski z Londynu w jeździe na czas. Paraliżująco wręcz działał na niego widok mokrego asfaltu. Kroplą, która przepełniła dzban goryczy Brytyjczyka, stała się jednak autentyczna choroba: zapadł na infekcję płuc, która pozbawiła go resztek i tak już wątłych sił. Z murowanego faworyta szybko zamienił się w marudera. W klasyfikacji generalnej był dopiero 13., ze stratą ponad pięciu minut do Vincenzo Nibalego, który cały czas najbardziej bał się właśnie Brytyjczyka. Do dzisiaj.
Naczelna Redakcja Sportowa PR/ d/ M. Lehnert/ mg