"Demonstrujący przyszli z Uniwersytetu Arystotelesa. Przez całą noc siedzieli na uczelni i przygotowywali się na te zamieszki. A według prawa akademickiego, policja nie ma prawa wstępu na teren uczelni. I w ten sposób 300 osób przyszło z gazem i benzyną. Przeszli przez główną ulicę na której starli się z policją i wrócili" - opowiadał korespondent BBC Malcolm Brabant.
Zamieszki w Grecji rozpoczęły się w sobotę, gdy w czasie demonstracji w Atenach policja zastrzeliła 15-letniego uczestnika manifestacji. Wówczas demonstracje rozlały się na cały kraj. Do dymisji podał się grecki minister spraw wewnętrznych, ale jego rezygnacja nie została przyjęta.
Na południe manifestację zapowiadają w Atenach greccy komuniści.