Armia Korei Południowej odpowiedziała ogniem, a potyczka trwała około godziny. To jeden z najpoważniejszych incydentów w tym rejonie świata, do jakiego doszło od 1953 roku czyli od czasu zakończenia wojny koreańskiej.
Ostrzał rakietowy spowodował panikę wśród mieszkańców wyspy. Mieszkająca w Seulu hiszpańska dziennikarka Cecilia Heesok Paek opowiada, że informacja o ataku wywołała szok także wśród mieszkańców koreańskiej stolicy. "Ludzie na ulicach byli zaszokowani po tym jak usłyszeli, co się stało, bo tym razem obiektem ataku stali się cywile. W mieście panuje nastrój niepewności, poczucie, że to może być początek wojny. Myślę, że to najpoważniejsza sytuacja od kilkunastu lat. Do tej pory bowiem dochodziło do potyczek i ataków pomiędzy dwiema armiami, a teraz wśród ofiar są cywile" - opowiadała dziennikarka.
Incydent potępiły już Stany Zjednoczone oraz szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton.