Około 30 uzbrojonych osób zajęło rządowe budynki Symferopolu. Nad rządowymi gmachami wywiesili rosyjskie flagi. Z napastnikami rozmawiał szef krymskiego rządu. Najprawdopodobniej wydarzenia mają związek ze wzrostem nastrojów separatystycznych na południu Ukrainy. Tymczasem do Symferopola według ukraińskich mediów jadą oddziały Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. W jednej z miejscowości pod Symferopolem miały się pojawić rosyjskie wozy bojowe.
Szef rządu Krymskiej Republiki Autonomicznej Anatolij Mohilow rozmawiał z osobami, które znajdują się w budynkach, ale nie przyniosło to żadnych efektów. Mohilow ogłosił również dzień wolny w całym Krymie. Apelował, aby nie zbliżano się do zajętych budynków. Świadkowie przejęcia budynku relacjonują, że napastnicy są świetnie uzbrojeni. Mają karabiny maszynowe i granaty.
Dziś po godzinie 4 rano czasu miejscowego nieznani sprawcy ostrzelali budynki krymskiego parlamentu i rządu i wtargnęli do środka. Na razie nie wiadomo dokładnie jakie są ich motywy. Na Krymie utrzymuje się napięta sytuacja w związku z tendencjami separatystycznymi. Wczoraj przed parlamentem w Symferopolu zebrało się około 10 tysięcy osób - lojalni wobec Kijowa Tatarzy Krymscy, z drugiej strony separatystycznie nastawieni miejscowi Rosjanie. Doszło do bójek. Nowe ukraińskie władze oskarżają Rosję o podgrzewanie nastrojów mających na celu dezintegrację Ukrainy.
IAR
