Papież przylatuje do Libanu w czasie, gdy sytuacja na Bliskim Wschodzie jest bardzo napięta. W sąsiedniej Syrii trwa wojna domowa, a przez region przetaczają się antyamerykańskie protesty, związane z opublikowaniem w internecie filmu obrażającego proroka Mahommeta.
Chrześcijańscy hierarchowie z Libanu mają nadzieję, że wizyta papieża pozwoli nieco uspokoić sytuację w regionie. Maronicki patriarcha Beshara Boutros al-Rai powiedział polskim księżom ze stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, że wszyscy chrześcijanie w Libanie niecierpliwie oczekują przesłania Benedykta XVI.
"Chrześcijanie w Libanie duchowo przygotowują się na tę wizytę. Przyjazd Ojca Świętego związany jest z gorącą nadzieja, która w tym momencie historii jest teraz tak potrzebna Libanowi i krajom na Bliskim Wschodzie, znajdującym się w sytuacji stawiającej wiele znaków zapytania co do przyszłości i losu Świata Arabskiego" - powiedział patriarcha Beshara Boutros al-Rai.
Benedykt XVI jest trzecim papieżem po Pawle VI i Janie Pawle II, który odwiedza Liban, jedyny kraj na Bliskim Wschodzie, w którym chrześcijanie stanowią 35 procent społeczeństwa. W przeciwieństwie do poprzednich papieskich wizyt, tym razem do Libanu nie przyjadą chrześcijanie z Syrii. To przez trwającą w tym kraju wojnę domową.
Syryjski katolicki patriarcha Ignacy Józef powiedział polskim księżom ze stowarzyszenia Pomoc Kościołowi w Potrzebie, że syryjscy chrześcijanie liczą na przesłanie nadziei. "Czekamy na nauczanie papieża i na przesłanie, abyśmy kierowali się prawdą, nie bali się o niej mówić. Dla nas chrześcijan to jest niezmiernie ważne" - podkreślił syryjski patriarcha Ignacy Józef.
Jeszcze dzisiaj Benedykt XVI odwiedzi bazylikę św. Pawła w Harissie i podpisze tam dokument, podsumowujący obrady synodu biskupów Bliskiego Wschodu. W sobotę papież spotka się z władzami Libanu i przywódcami społeczności muzułmańskich, a w niedzielę odprawi w Bejrucie Mszę św. dla co najmniej 250 tysięcy wiernych.
IAR
