Sami Libijczycy wracają tymczasem do normalnego życia, choć w zupełnie innej niż dotychczas rzeczywistości. Na ulicach Trypolisu wciąż powiewają nowe libijskie flagi, a na murach zobaczyć można wszechobecne graffitti z napisami "Kadafi - game over" czy też "Wolna Libia". Nie słychać już jednak tak wielu jak przed kilkoma dniami klaksonów czy strzałów w powietrze.
Nastrój święta wciąż panuje za to w Bengazi. Mieszkańcy miasta, w którym zaczęła się rewolucja nadal wznoszą dwa palce w kształcie litery "V" i jeżdżą z przyczepionymi do samochodów flagami. "Mamy teraz zupełnie inną rzeczywistość. Jest wolność słowa. Każdy może mówić co chce, nawet o naszych nowych władzach"- mówi Polskiemu Radiu Miriam, studentka z Benghazi.
Libijczycy zdają się nie myśleć o tym, co będzie w najbliższych miesiącach. Wielu z nich to 20-, 30-latkowie, którzy nie znają życia bez Kadafiego i wydają się być oszołomieni tym, co się stało. "Co prawda nic się jeszcze nie zmieniło, ale wszyscy mamy nadzieję na dobrą przyszłość. Ludzie czują się świetnie, wszyscy są szczęśliwi, panuje dobra atmosfera"- podkreśla świeżo upieczony absolwent medycyny Nasser.
Centrum wydarzeń w tych dniach w Libii to siedziba Przejściowej Rady Narodowej w Benghazi. Dziennie odbywa się tam po kilka ważnych spotkań i po kilka konferencji prasowych. To właśnie tam podejmuje się decyzje o tym, jak będzie wyglądać nowa Libia.
IAR